Na zmaganie się ze stereotypami wokół literatury każde miejsce i każdy czas jest dobry! Na uzmysławianie, że w biografiach pisarzy i poetów znanych głównie z przymusowych lektur szkolnych możemy odbijać się jak w lustrze… również. I na refleksję, że ludzie ci są nam bliżsi, niż mogłoby się wydawać. Był już Sienkiewicz, był Wyspiański, przyszedł czas na Bolesława Leśmiana. Prowadząca spotkanie zabrała osadzonych w fotograficzną podróż śladami pewnego obrazu i pewnej miłości. Zaprosiła także na fotograficzny spacer iłżeckimi drużkami biegnącymi do malinowego chruśniaka. Podczas spotkania czytane były także erotyki z cyklu „W malinowym chruśniaku”. Odważnie? Na opowieść o wielkiej miłości Dory i Leśmiana – tak okrutnie uproszczonej w podręcznikach do historii literatury i zniekształconej przez potrzebę mitu też nigdy nie ma nieodpowiedniego miejsca.